- Szukam klasy 27B. - Odezwał się niebieskooki po czym z nauczycielki przeniósł wzrok na klasę. Skanował każdego, jakby starał się kogoś znaleźć. Jego wzrok zatrzymał się na mojej skromnej osobie. Sposób w jaki na mnie patrzał... Po prostu przerażał mnie. Odruchowo spuściłam głowę i zaczęłam bawić się długopisem.
- Ahh tak... Ty pewnie jesteś ten nowy, Louis Tomlinson, prawda?
- Zgadza się. - Usłyszałam stanowczy głos chłopaka, jednak dalej nie miałam wystarczająco dużo odwagi by unieść głowę. Na szczęście nie czułam już na sobie jego żelaznego wzroku.
- Ehh... No dobrze. Davies - na dźwięk swojego nazwiska uniosłam głowę i wbiłam swój przerażony wzrok w panią Smith, wyczekując dalszego obrotu sprawy. - ty chyba jako jedyna rozumiesz co ostatnio przerabiamy. Pokaż mu gdzie ma lekcje.
Moja mina w tym momencie musiała wyglądać śmiesznie. Przerażenie wręcz kipiało z moich oczu.
- Proszę pani, jeśli ona nie chce to ja mogę go z chęcią zaprowadzić. - Usłyszałam z tyłu przesłodzony głos Kelsey, która wgapiając się w Tomlinsona gryzła długopis. Ohh, podstawcie jej wiadro bo zaraz zacznie jej sie lać po nogach, pomyślałam wyobrażając sobie ten śmieszny obraz. Czasami mam ochotę zabić się za to jak bujną mam wyobraźnię.
- A czy ja mówiłam do Ciebie Foster? - Syknęła nauczycielka.
Westchnęłam w myśli. Mimo że nienawidziłam tej dziewczyny całym swoim sercem chciałam żeby zrobiła to za mnie.
Wstałam ostrożnie omijając plecaki porozwalane na przejściu po czym wyminęłam chłopaka i wyszłam z klasy. Szybkim krokiem poszłam w głąb korytarza nawet nie patrząc czy za mną idzie. Sądząc po cichym trzaśnięciu drzwiami i krokach zbliżających się w moją stronę miałam stu procentową pewność że podąża za mną.
- Szybciej się nie da? - Usłyszałam jego szorstki głos za sobą więc zwolniłam. - Jesteś niemową? - spytał z kpiną. Dalej nic nie odpowiedziałam tylko szłam spokojnie skręcając w stronę schodów. Już kilka sekund później poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Pociągnął mnie lekko przez co obróciłam się w jego stronę. Stałam z nim twarzą w twarz, ponieważ stałam kilka schodów wyżej i miałam doskonałą okazję żeby przyjrzeć się jemu tęczówkom. Nie emanowały już takim błękitem jak wcześniej. Teraz były w odcieniu granatu i nie posiadały tego błysku, który widziałam kiedy wszedł do klasy w dodatku jego źrenice były rozszerzone. - Wiesz, jeśli ktoś pyta, to się chyba kurwa odpowiada, prawda?
- Nie odzywam się bez potrzeby - syknęłam wyrywając nadgarstek z uścisku. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam pokonywać kolejne schody. - I ku mojemu niezadowoleniu nie jestem niemową. O popatrz, głucha też nie jestem. Wież mi, nawet nie wiesz ile dałabym żeby nie słyszeć twojego jęczenia.
- Grzeczniej proszę. - Warknął.
- Nie zasłużyłeś. - Odwarknęłam i podeszłam do pierwszej klasy z brzegu. Sięgnęłam do tylnej kieszeni jeansów i wyciągnęłam z niej zwiniętą kartkę. - Tu masz lekcje. Jeśli nie dostałeś, to Ci się przyda. Jeśli dostałeś a i tak nic nie ogarniasz, to masz pecha. - Wcisnęłam mu do ręki ową kartkę uśmiechając się sztucznie i zaczęłam zbiegać po schodach, żeby za chwilę ponownie znaleźć się w klasie.
~*~
- I mówisz, że najpierw mu dowaliłaś, a później tak po prostu zeszłaś ze schodów i wróciłaś do klasy? - Spytała Perrie zdumiona.
- No... tak jakby...? - posłałam jej nieśmiały uśmiech na co parsknęła śmiechem.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Dianą?
- Można powiedzieć że na chwilę nie dopuściłam jej do głosu. - Uśmiechnęłam się pokazując swoje "ubytki" i zamknęłam szafkę z której wyciągnęłam płaszcz.
- Nie poznaję Cię.
- Ja siebie też ale trzeba żyć dalej. - Ruszyłam w stronę wyjścia z budynku.
Nasze lekcje dobiegły już końca z czego byłam bardzo szczęśliwa. Ku mojemu zadowoleniu w ciągu tych 7 godzin męczarni nie trafiłam ani razu na Tomlinsona. Z moim pechem mogłabym go spotykać nawet 3 razy podczas jednej przerwy.
- Co powiesz na dobrą kawę?
- Powiem, że to bardzo dobry pomysł. - Posłałam jej uśmiech i wsadziłam słuchawki do uszu. Perrie znowu wciągnęła się w instagrama więc postanowiłam się zatracić w swojej muzyce. Włączyłam pierwszą lepszą piosnkę, którą okazała się Notice Me i odpłynęłam.
Po około 20 minutach spaceru doszłyśmy na miejsce. Mary's Cafe było naszym ulubionym miejscem spotkań. Tutaj obsługa traktuje Cię jak rodzinę i przynajmniej nie trzeba czekać długo na zamówienia.
- Hej dzieciaki, już po szkole? - Ruby jak zwykle uśmiechnięta przywitała nas zaraz w progu. Była to kobieta w średnim wieku farbowana na blond. Słynęła z tego że często ubierała ubrania w kwieciste wzory. Młodzież przez to często się z niej nabijała, ale dla mnie i Per była jak matka.
- Na szczęście tak. Nie ma to jak sprawdzian z Matematyki... - Jęknęła Per zajmując miejsce na jednym z wysokich krzeseł.
- Ohh, na pewno nie było tak źle.
- Nie było źle. To była tragedia.
- A ty co taka cicha? - Uśmiechnęła się ciepło w moim kierunku.
- Chłopak ją wkurzył... - Ewards wzruszyła ramionami zerkając na ulotkę.
- Masz chłopaka i ja nic o tym nie wiem? - Ruby pomachała na mnie palcem wskazującym ukazując swoje rozczarowanie.
- Nie mam. Po prostu musiałam nowego zaprowadzić do klasy. Boże, jaki to był...
- Okej, nie kończ. To co tym razem wam podać?
- Daj mi czekoladowe latte macchiato - oparłam głowę na łokciu, który oparłam o stolik i zaczęłam bawić się telefonem.
- Ja to samo - Per uśmiechnęła się do Ruby i powróciła do telefonu.
Ile można siedzieć na internecie i oglądać durne zdjęcia? No tak, Perrie to Perrie. Jej sie nie da ogarnąć.
Z nudów zaczęłam rozglądać się po wnętrzu pomimo iż znałam go na pamięć. Pomieszczenie było podłużne a na wprost drzwi rozciągała się lada z którą stała zazwyczaj Rubby. Na przeciwko lady pod kakaową ścianą rozciągały się trzy szare tapicerowane wersalki rozdzielone ścianą. Na przeciwko nich stały po trzy pojedyncze stoliki przy których stało po jednym czerwonym krześle. Trochę dalej było więcej miejsca i tam stały już zwykłe brązowe stoliki przy których były po cztery krzesła. Z sufitu zwisały kakaowe i czerwone lampy na dość długim kablu gdyż sufit nie należał do najniższych. Przyjemnego wystroju dodawały czerwone wzorki zamieszczone na każdej ze ścian oraz zdjęcia zamieszczone w szare ramki. Mary z tego co wiem była perfekcjonistką. Lubiła mieć wszystko pod kontrolą i przeważnie wszystko było tak jakby ona chciała.
- Proszę, dwa pyszne czekoladowe latte. Smacznego - uśmiechnęła się ciepło i wróciła do swoich obowiązków.
- Dziękuję - szepnęłam, choć wiedziałam że mnie nie słyszała.
- No... tak jakby...? - posłałam jej nieśmiały uśmiech na co parsknęła śmiechem.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Dianą?
- Można powiedzieć że na chwilę nie dopuściłam jej do głosu. - Uśmiechnęłam się pokazując swoje "ubytki" i zamknęłam szafkę z której wyciągnęłam płaszcz.
- Nie poznaję Cię.
- Ja siebie też ale trzeba żyć dalej. - Ruszyłam w stronę wyjścia z budynku.
Nasze lekcje dobiegły już końca z czego byłam bardzo szczęśliwa. Ku mojemu zadowoleniu w ciągu tych 7 godzin męczarni nie trafiłam ani razu na Tomlinsona. Z moim pechem mogłabym go spotykać nawet 3 razy podczas jednej przerwy.
- Co powiesz na dobrą kawę?
- Powiem, że to bardzo dobry pomysł. - Posłałam jej uśmiech i wsadziłam słuchawki do uszu. Perrie znowu wciągnęła się w instagrama więc postanowiłam się zatracić w swojej muzyce. Włączyłam pierwszą lepszą piosnkę, którą okazała się Notice Me i odpłynęłam.
Po około 20 minutach spaceru doszłyśmy na miejsce. Mary's Cafe było naszym ulubionym miejscem spotkań. Tutaj obsługa traktuje Cię jak rodzinę i przynajmniej nie trzeba czekać długo na zamówienia.
- Hej dzieciaki, już po szkole? - Ruby jak zwykle uśmiechnięta przywitała nas zaraz w progu. Była to kobieta w średnim wieku farbowana na blond. Słynęła z tego że często ubierała ubrania w kwieciste wzory. Młodzież przez to często się z niej nabijała, ale dla mnie i Per była jak matka.
- Na szczęście tak. Nie ma to jak sprawdzian z Matematyki... - Jęknęła Per zajmując miejsce na jednym z wysokich krzeseł.
- Ohh, na pewno nie było tak źle.
- Nie było źle. To była tragedia.
- A ty co taka cicha? - Uśmiechnęła się ciepło w moim kierunku.
- Chłopak ją wkurzył... - Ewards wzruszyła ramionami zerkając na ulotkę.
- Masz chłopaka i ja nic o tym nie wiem? - Ruby pomachała na mnie palcem wskazującym ukazując swoje rozczarowanie.
- Nie mam. Po prostu musiałam nowego zaprowadzić do klasy. Boże, jaki to był...
- Okej, nie kończ. To co tym razem wam podać?
- Daj mi czekoladowe latte macchiato - oparłam głowę na łokciu, który oparłam o stolik i zaczęłam bawić się telefonem.
- Ja to samo - Per uśmiechnęła się do Ruby i powróciła do telefonu.
Ile można siedzieć na internecie i oglądać durne zdjęcia? No tak, Perrie to Perrie. Jej sie nie da ogarnąć.
Z nudów zaczęłam rozglądać się po wnętrzu pomimo iż znałam go na pamięć. Pomieszczenie było podłużne a na wprost drzwi rozciągała się lada z którą stała zazwyczaj Rubby. Na przeciwko lady pod kakaową ścianą rozciągały się trzy szare tapicerowane wersalki rozdzielone ścianą. Na przeciwko nich stały po trzy pojedyncze stoliki przy których stało po jednym czerwonym krześle. Trochę dalej było więcej miejsca i tam stały już zwykłe brązowe stoliki przy których były po cztery krzesła. Z sufitu zwisały kakaowe i czerwone lampy na dość długim kablu gdyż sufit nie należał do najniższych. Przyjemnego wystroju dodawały czerwone wzorki zamieszczone na każdej ze ścian oraz zdjęcia zamieszczone w szare ramki. Mary z tego co wiem była perfekcjonistką. Lubiła mieć wszystko pod kontrolą i przeważnie wszystko było tak jakby ona chciała.
- Proszę, dwa pyszne czekoladowe latte. Smacznego - uśmiechnęła się ciepło i wróciła do swoich obowiązków.
- Dziękuję - szepnęłam, choć wiedziałam że mnie nie słyszała.
~*~
Z Per rozstałam się pod kawiarnią, chociaż nawet nie wiem czy ona załapała że zniknęłam. Jej powinni odciąć dostęp do internetu. Jeśli będzie tak dalej to w najbliższym czasie roztrzaskam jej telefon o ścianę. To lekka przesada, wiem. Ale czy to normalne, żeby przez niecały tydzień nic nie widzieć z wyjątkiem ekranu telefonu albo monitora? Zaczynam się o nią martwić, i to na poważnie. Nie je, nie pije a chodzi i "żyje". Ja bym już dawno wysiadła na jej miejscu. Najbardziej dziwi mnie to, dlaczego jej mama jeszcze nie zareagowała. Kiedyś już dawno dałaby jej szlaban ale w tym momencie nie mam zielonego pojęcia co się z nią dzieje. Perr zachowuje się jakby miała swój własny, malutki świat. No ale cóż zrobić? I tak mnie nie posłucha...
Było około 18:40, słońce już dawno zniknęło za chmurami. Przeczuwałam kolejny atak deszczu, którego nienawidzę. Zaczęłam żałować że wybrałam sobie dłuższą drogę do domu i do tego spędziłam trochę czasu na spacerowaniu po parku. Zostało mi jeszcze ładne 20 minut drogi, a nie wyglądało na to żeby chmury raczyły zaczekać z deszczem aż dojdę do domu. Z westchnieniem przyspieszyłam i skierowałam się w kierunku szosy. Miałam szczęście że nic nie jechało. Z nudów zaczęłam sobie podśpiewywać jakąś melodię. Nie chciałam fałszować więc po prostu znowu podłączyłam się do świata muzyki i wsłuchiwałam się w tekst
Było około 18:40, słońce już dawno zniknęło za chmurami. Przeczuwałam kolejny atak deszczu, którego nienawidzę. Zaczęłam żałować że wybrałam sobie dłuższą drogę do domu i do tego spędziłam trochę czasu na spacerowaniu po parku. Zostało mi jeszcze ładne 20 minut drogi, a nie wyglądało na to żeby chmury raczyły zaczekać z deszczem aż dojdę do domu. Z westchnieniem przyspieszyłam i skierowałam się w kierunku szosy. Miałam szczęście że nic nie jechało. Z nudów zaczęłam sobie podśpiewywać jakąś melodię. Nie chciałam fałszować więc po prostu znowu podłączyłam się do świata muzyki i wsłuchiwałam się w tekst
~*~
A więc witajcie w nowym roku ^^
Troszkę się spóźniłam ale lepiej późno niż wcale :P
Dział wyszedł mi krótszy ale resztę chciałam zostawić na następny raz :))
Mam nadzieję że się podoba ^^
Do następnego :**
Troszkę się spóźniłam ale lepiej późno niż wcale :P
Dział wyszedł mi krótszy ale resztę chciałam zostawić na następny raz :))
Mam nadzieję że się podoba ^^
Do następnego :**